Zimowe miesiące, opady śniegu, mróz na zmianę z odwilżą skutkują wzrostem zachorowań na infekcje dróg oddechowych i banalne przeziębienia. Są to choroby męczące i bardzo zaraźliwe, choć nie zagrażające życiu. Wystarczy jedna kichająca i kaszląca osoba w pomieszczeniu, aby zarazić kolejnych dziesięć. I tak jest co roku. Rosną kolejki do lekarzy, zdarza się brak możliwości zamówienia wizyty na konkretny dzień.
Wielogodzinne zgromadzenia w lekarskich poczekalniach kaszlących i kichających ludzi nie sprzyjają zmniejszeniu ilości zachorowań, ani szybkości powrotu do zdrowia już zainfekowanych. Nawet po banalnym przeziębieniu, nie mówiąc już o klasycznej grypie, zdarzają się komplikacje, lepiej więc te kilka dni pozostać w domu, ale po zasięgnięciu porady lekarskiej. Marzyłoby się wszystkim potencjalnym pacjentom, aby służba zdrowia była w stanie reagować adekwatnie do okoliczności. Polegałoby to, na przykład, na wydzieleniu gabinetów przyjmujących wyłącznie pacjentów przeziębionych i zagrypionych.
Chorzy z innymi dolegliwościami mieliby szansę krótszego oczekiwania na poradę oraz uniknięcia zarażenia wirusem. Poza tym, wszelkie porady zdrowotne, odbywające się przed sezonem zachorowań na grypę, powinny zawierać przypomnienie i zachętę do szczepień przeciwko grypie. Zanim będzie za późno.